wtorek, 3 stycznia 2012

Moralność w probówce - czyli jak działa oksytocyna

W jakim stopniu fizjologia mózgu, układu nerwowego czy regulacji hormonalnej odpowiada za zachowanie i uczucia człowieka? Gdzie kończy się psychologia a zaczyna neurologia? Dziś ciężko znaleźć odpowiedzi na te pytania. W zamian jesteśmy świadkami kolejnych nieraz szokujących odkryć z dziedziny neuropsychologii.

Profesor ekonomii i neurologii klinicznej Paul J. Zak interesował się zagadnieniami moralności i zaufania. Podczas swoich badań na zwierzętach odkrył, że moralność i powstawanie zaufania u ludzi jest zdeterminowane przez cząsteczki hormonu oksytocyny. Zapraszam do obejrzenia konferencji podczas której prezentuje swoje badania:




Oksytocyna stała się dość popularnym hormonem któremu przypisywano wiele ról (zwłaszcza pozytywnych) takich jak zdolność do współpracy, komunikacji, współczucia, empatii zaufania…
Jednak według najnowszych badań Carsten’a de Dreu z Uniwersytetu w Amsterdamie oksytocyna ma również wpływ na rasowe i kulturowe uprzedzenia.

„Podobnie jak w innych doniesieniach, [nowe badania] sugerują, że mimo iż oksytocyna w oczywisty sposób pełni rolę prospołeczną i wspierającą empatię, sposób, w jaki to robi, jest bardziej zawiły niż wcześniej sądzono. Nie jest to całkowitym zaskoczeniem patrząc na złożoność ludzkich związków".
                                                                                                                                    Jennifer Bartz


Carsten’a de Dreu przeprowadził wiele eksperymentów z udziałem holenderskich ochotników nad wpływem oksytocyny na faworyzowanie członków własnej grupy etnicznej oraz negatywnego stosunku do ‘obcych’.
Więcej na temat badań Dreu można znaleźć:

„Oksytocyna może uruchamiać reakcje łańcuchowe intensyfikując konflikty międzygrupowe. Ta perspektywa podważa dość szeroko rozpowszechnioną opinię o oksytocynie, jako o 'chemii przytulania' lub 'lubczyku'". Jeżeli jest to "hormon miłości", to ta miłość jest bardzo stronnicza."
                                                                                                                               Carsten’a de Dreu

czwartek, 3 listopada 2011

Jesteśmy we wszechświecie, wszechświat jest w nas.

Zapraszam do obejrzenia tego filmu. Zawsze mnie zdumiewa...



Czy zabiłbyś drugiego człowieka, tylko dlatego, że ktoś Cię o to poprosił? – Czyli eksperyment Milgrama

 W latach 1945-1949 przeciwko działaczom nazistowskim były prowadzone liczne sądowe postępowania karne zwane procesami norymberskimi. W roku 1961 w Izraelu został przeprowadzony proces Adolfa Eichmanna – jednego z najokrutniejszych niemieckich zbrodniarzy wojennych, proces, który wstrząsnął światem.
Podczas rozprawy Eichmann stwierdził, że stał się ofiarą motta „Mój honor pokładam w mej lojalności” - organizacji, do której należał. Uważał, że był jedynie tym, który wypełniał rozkazy.
To wyznanie skłoniło amerykańskiego psychologa Stanley’a Milgrama do refleksji

Co sprawiło, że Eichmann i inni hitlerowcy postępowali wobec Żydów właśnie tak, jak to
czynili? Jak mogli oni pozwolić sobie na systematyczne wymordowanie milionów ludzi w
komorach gazowych obozaów koncentracyjnych? Jak ludzie cywilizowani - studenci
amerykańskich uczelni w latach siedemdziesiątych - mogą zrozumieć podłoże tych
masowych mordów? Czy u Niemców występował jakiś defekt charakteru i dlatego byli
oni ślepo posłuszni władzy, wypełniając ochoczo rozkazy Adolfa Hitlera, nawet jeśli
rozkazy te gwałciły ich własne wartości i przekonania? (Philip Zimbardo - Psychologia i Życie)



Aby to sprawdzić przeprowadził eksperyment, który miał na celu sprawdzenie jak daleko posunie się człowiek pod wpływem autorytetu.
Osobami badanych byli ludzie w przedziale wiekowym 20-50 lat, mężczyźni i kobiety, z różnym wykształceniem. Okłamano ich, że badanie ma na celu sprawdzenie wpływu kar na efektywność uczenia się. W eksperymencie uczestniczyły 3 osoby: eksperymentator (naukowiec) i dwóch uczestników (z czego jeden był podstawionym aktorem). Odbywało się pozorne losowanie, tak by osoba badana miała rolę nauczyciela a podstawiony aktor („Mr. Wallace” - sympatyczny mężczyzna o miłym obejściu, w wieku około 50 lat, z zawodu – księgowy) grał ucznia. Ucznia przywiązywano do krzesła elektrycznego w obecności nauczyciela. Następnie w osobnym pokoju  nauczyciel miał zadawać uczniowi szereg pytań, a każdą złą odpowiedź karać wstrząsem elektrycznym. Na początku badany otrzymywał próbny wstrząs o napięciu 45 woltów, który był trochę bolesny, dla uwiarygodnienia eksperymentu. Później miał się posługiwać wyraźnie oznaczonymi trzydziestoma dźwigniami: od 15 woltów („słaby wstrząs”) do 450 woltów („Niebezpieczeństwo: silny wstrząs”). Z każdą pomyłką nauczyciel miał zwiększać napięcie o 15 woltów. Trzeba jednak dodać, że podstawionemu uczniowi w rzeczywistości nie aplikowało się wstrząsów a jego reakcje były puszczane z odtwarzacza. Tylko badany był przekonany, że razi tamtego człowieka prądem.

Ponieważ uczeń popełniał wiele błędów, poziom kar podnosił się szybko.
Protesty ofiary, dobiegające z głośnika systemu łączności wewnętrznej, wzmagały się
wraz ze wzrostem napięcia wstrząsów, jakim była ona poddawana. Przy 75 woltach
„uczeń” zaczynał jęczeć; przy 150 woltach domagał się, aby go zwolnić z udziału w
eksperymencie; przy 180 woltach krzyczał, że nie może już dłużej wytrzymać bólu. Gdy
napięcie osiągnęło 300 woltów, wołał, że nie może dłużej brać udziału w eksperymencie i
musi być uwolniony. Krzyczał, że ma chore serce, wył, a następnie, przez ostatnie serie
prób, nie reagował w ogóle. (Philip Zimbardo - Psychologia i Życie)

Osoby badane protestowały. Mówiły, że nie chcą dalej zwiększać napięcia, że chcą przerwać eksperyment. Jednak naukowiec zawsze odpowiadał, że należy eksperyment kontynuować.

‘Gdy poproszono 40 psychiatrów, aby przewidzieli, jak będą się zachowywać badani w
tym eksperymencie, to oszacowali oni, że większość badanych nie przekroczy 150
woltów, że przy 300 woltach mniej niż 4% badanych będzie nadal posłusznych i że tylko
około 0,1% dojdzie do 450 woltów - oczywiście tylko te nieliczne jednostki, które są pod
jakimś względem anormalne.’ (Philip Zimbardo - Psychologia i Życie)

Milgram miał zamiar przeprowadzić eksperyment najpierw w USA a później w Niemczech aby porównać wyniki i udowodnić, że w Nimczech ludzie są bardziej zdolni do zła i podlegli autorytetom. Jednak po pierwszej próbie zrezygnował z wyjazdu, bowiem wyniki eksperymentu były szokujące:


"Prawie dwie trzecie badanych (62%) naciskało po kolei wszystkie przełączniki, aż do ostatniego przycisku, który włączał 450 woltów, największą możliwą karę! Nawet przy uwzględnieniu mniejszości, która odmówiła podporządkowania się autorytetowi, średni poziom najsilniejszego wymierzanego wstrząsu wynosił blisko 370 woltów. Żaden z badanych, który doszedł do piątego przycisku od końca, nie odmówił dojścia do samego końca." (Philip Zimbardo - Psychologia i Życie)

Milgram powtarzał później eksperyment angażując do badania różne grupy ludzi: studentów, robotników, kobiety a nawet dzieci. Jednak wyniki były za każdym razem zbliżone do powyższych.
Oczywiście te eksperymenty wywołały wiele kontrowersji. Badani, którzy później dowiadywali się o prawdziwych celach i przebiegu eksperymentu do końca życia żyli ze świadomością, że byliby w stanie zabić drugiego człowieka tylko dlatego, że ktoś ich o to poprosił. Wielu uczonych protestowało przed dalszym prowadzeniem badań, gdyż uważali je za nieetyczne.



Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu zawierającego autentyczne nagrania z 'Milgramowskich' eksperymentów.



Zainteresowanym polecam:
Psychologia i Życie - Philip Zimbardo  (rodział 1)
40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii Roger R. Hock (rozdz. 10- „Posłuszni do końca”)
 

Ps. Ostatnio jadąc autobusem rozmawiałam ze znajomym na temat eksperymentów, między innymi poruszyliśmy temat badań Milgrama. Po chwili pewna kobieta siedząca obok, przepraszając za podsłuchiwanie powiedziała kilka swoich uwag i wniosków. Następnie inni pasażerowie włączyli się do rozmowy a jeszcze inni się wsłuchiwali. To zainspirowało mnie do napisania tego posta. Zdałam sobie sprawę, że ten temat jest wciąż aktualny i wywołuje wiele refleksji i kontrowersji.

Ps2. Philip Zimbardo przeprowadził podobny eksperyment zwany Stanford Prison Experiment, ukazujący do czego zdolny jest człowiek, któremu dano władzę. Ale o tym może innym razem ;)

poniedziałek, 24 października 2011

Uzależnienie fizyczne - na przykładzie opiatów

„Mam nad tym pełną kontrolę”

Człowiek, który po raz pierwszy zażywa substancję silnie uzależniającą, zwykle jest pewien, że nie grozi mu nałóg. Dlaczego?
Rzadko kiedy osoba chwytająca za narkotyk jest w pełni świadoma konsekwencji jakie dana substancja wywołuje w organizmie. Podstawowym błędem jest sprowadzanie zjawiska uzależnienia tylko do stanu psychicznego. Przy takim rozumowaniu łatwo jest wytłumaczyć sobie, że „uzależnienie mi nie grozi, gdyż mam wystarczająco silną wolę by w każdej chwili przestać”. Jednak uzależnienie jest chorobą psychosomatyczną ( grec. psycho = dusza, soma = ciało). Niestety bardzo często pomijana jest kwestia uzależnienia fizycznego, na które nie mamy wpływu.

Spróbuję w uproszczony sposób przedstawić działanie substancji uzależniających na układ nerwowy na przykładzie opiatów (opium, heroina, morfina, kodeina…).
Ze względu na intensywne zmiany jakie wywołują w organizmie są uważane za substancje najsilniej uzależniające. Otrzymywane z maku lekarskiego Papaver somniferum, stosowane w farmaceutologii  jako leki uśmierzające ból.

Opiaty stymulują w mózgu układ nagrody poprzez pobudzanie receptorów opioidowych pola brzusznego nakrywki i uwolnienie dopaminy w jądrze półleżącym przegrody. Jest to odczuwalne jako poczucie euforii oraz wielogodzinnego błogostanu.
Są one odpowiednikiem naturalnych (endogennych) neurotransmiterów (endorfin i enkefalin), które są wydzielane w mózgu i powodują analgezję (znieczulenie polegające na zatrzymaniu sygnałów bólowych w rdzeniu kręgowym tak, aby nie dotarły do mózgu).
Opiaty wywołują tolerancję (zmniejszenie działania danej dawki substancji) i zależność (występowanie zespołu abstynencyjnego). Zespół abstynencyjny, jest wywołany brakiem endo- i egzogennych opoidów (które dawały poczucie radości, euforii i błogostanu) więc osoba odczuwa przygnębienie i depresję, której chce się pozbyć przyjmując kolejne (z konieczności coraz większe) dawki narkotyku.

Oto uproszczony schemat działania opiatów na receptory opioidowe w synapsach nerwowych, oraz mechanizm fizycznego uzależnienia:


(Rysunki i opisy: Denis Richard „Narkotyki”)



Trafnego porównania uzależnienia do piwnicy pełnej kotów użył w swojej książce Piotr Popik:

Biologiczna tolerancja i zależność przypomina relacje między kotami a myszami zamkniętymi w pomieszczeniu. Załóżmy, że w piwnicy są koty i myszy i że piwnica znajduje się w stanie równowagi – myszy jest akurat tyle, żeby koty były syte. Ale do piwnicy ktoś zaczyna wpuszczać nowe myszy. Koty mają wtedy więcej jedzenia i zaczynają się mnożyć. Im więcej myszy tym więcej kotów, ponieważ w piwnicy (tak jak w organizmie) powinno dojść do stanu równowagi. Owo mnożenie się kotów odpowiada powstaniu tolerancji (bo jest wówczas tak, jakby receptory opioidowe stawały się coraz bardziej żarłoczne i wymagały rosnących dawek właściwej im substancji). Zależność natomiast przypomina sytuację w piwnicy pełnej kotów, w której nagle zabrakło myszy. Koty dotyka wówczas głód. Podobny głód odczuwają receptory opioidowe, gdy zostaną pozbawione dopływu heroiny. Głód trwa dopóki liczba kotów (czy też wrażliwość receptorów opioidowych) nie wróci do podstawowego poziomu.
                                                                                                                                (Piotr Popik „Dlaczego narkotyki”)

Zainteresowanym polecam:

Denis Richard „Narkotyki” 
Piotr Popik „Dlaczego narkotyki”
Redakcja naukowa Mariusz Jędrzejko "NARKOMANIA zjawisko, zagrożenia"

PS. Trwają badania nad wynalezieniem enzymów zmniejszających ilość/ wrażliwość receptorów opioidowych. Jeśli się uda możliwe będzie leczenie nawet ciężkich przypadków uzależnień. Trzymajmy więc kciuki za naszych naukowców! :)


piątek, 21 października 2011

Exorde...

Witam
Jestem studentką Neurobiopsychologii. Na stronie będę omawiać różne zagadnienia dotyczące głównie ludzkiego mózgu i psychiki. Prowadząc bloga koncentruję się jedynie na naukowym podejściu do tematu. Treści, które tu znajdziecie będą poparte badaniami, eksperymentami, publikacjami oraz pracami naukowymi. 


To co interesuje mnie najbardziej:

- Od mózgu do umysłu - Czyli nie jesteśmy w pełni świadomi tego co potrafi nasz mózg.
- Neuropsychologia kliniczna - Czyli urazy mózgu i ich konsekwencje np. zaburzenia percepcji, orientacji w czasie i przestrzeni, synestezja, zaburzenia tożsamości, mowy, pamięci itp.
-Psychofarmakologia - Czyli kilka słów o substancjach o działaniu psychoaktywnym używanych w medycynie
- Zapisane w mózgu - Czyli taki właśnie jestem. Z wyboru czy z natury?? 
- Sen - Rapid Eye Movement i nie tylko...
- Narkotyki - Wpływ na organizm oraz psychikę. Uzależnienie fizyczne i psychiczne.



O tym  (i nie tylko)  będę pisać. Zapraszam na podróż wgłąb ludzkiego mózgu i umysłu. Mam nadzieję, że każdy znajdzie tu dla siebie coś interesującego.